Speak & Spell Box

Recenzja „The 12″ Singles Box Sets”

Reedycje 12″ Singli już zalegają półki fanów. Wielu z nas przesłuchało, wielu jedynie ograniczyło się do ściągnięcia plików z serwerów Sony i tego słuchają. Wielu znowu nawet nie mają zamiaru otwierać. Po prostu będą stać zafoliowane jako kolejny box do kolekcji. Pewnie wielu z Was wejdzie w posiadanie samych plików i na tym zakończy się przygoda z reedycjami singli.

Kiedyś, ktoś głośno się zastanawiał ile razy trzeba będzie jeszcze zapłacić za Just Can’t Get Enough. Liczba tytułów, na których ten kawałek pojawia się jest pokaźna do koncertówek, przez kompilacje i reedycje albumów, czy singli. Tak się złożyło, że tym razem znowu przyszło fanom zapłacić za numer, który znają od przedwojnia.

Po przesłuchaniu obu reedycji mam spory niedosyt. Co prawda pisałem o tym już poprzednio na 101dM.pl i miałem świadomość, że pierwsze pozycje będą cienkie jak polsilver pod względem zawartości. Jednak nawet ta świadomość nie zagłuszyła we mnie mojego nienasyconego fanowskiego ja domagającego się dorzucenia do całości jakiegoś archiwalnego koncertu albo chociaż pamiątkowego bookletu ze wspomnieniami tych, co nagrywali, rysowali, wydawali. Dobrze, że są chociaż takie pozycje jak Pop, czy Mute A Visual Document. Tam można zobaczyć proces twórczy ludzi kompletnie pomijanych przy zachwytach na płytą, czy singlem.

O ile jeszcze w przypadku Speak & Spell mamy bonus w postaci flexi disc, to przy A Broken Frame zima totalna. A nie!… dostaliśmy plakat… szał.

Jak boxy brzmią? Nie jest źle. Jeżeli celem było nie stracenie brzmienia oryginalnych wydawnictw, to ten cel został osiągnięty. Nie są to remastery w znaczeniu tego, co zrobiono z płytami studyjnymi w 2006. Tu nie było mowy o żadnych poprawkach, ulepszeniach. Jedyne co chciano zrobić, to wziąć oryginalne taśmy, przetransferować je do postaci cyfrowej, a następnie przy użyciu współczesnych narzędzi i technologii oczyścić i wydać w brzmieniu zbliżonym do oryginalnych wersji, które wyszły z obiegu i stały się pozycjami kolekcjonerskimi.

These 12″ singles are all take from original tapes, but I would not call them “remasters”. The goal is to have them sound like the original, out-of-print 12″ singles. I have spent months A/B’ing the original 12″ singles with test pressings of the new box set content, to make sure that goal is met. źródło

Pewnie niektórzy z Was zastanawiają się, po kiego ładuje się tyle kasy w te winyle, skoro to taki przestarzały format. Dlaczego nie w CD, dlaczego nie wydać tych remasterów po prostu w plikach w streamingu lub do pobrania? No właśnie dlatego.

Obecnie cena detaliczna vinyli, to jakieś 30 euro w sklepie, CD 10-12 euro. Jak widać, różnica jest zasadnicza. Przychody ze streemingu nie kompensują strat, jakie wynikają z piractwa, czy generalnie spadające przychody ze sprzedaży detalicznej.

Dla branży muzycznej format CD jest praktycznie martwy. Oczywiście będą nadal wydawane tytuły w tym formacie, ale nie spodziewajcie się większych inwestycji w postaci super boxów, specjalnych wydań itp. Z drugiej strony wydanie jedynie w plikach nie daje żadnej wartości dodanej. Pliki mogą tworzyć jedynie wartość dodaną do czegoś materialnego. Tak ma być podobno przy kolejnych wydawnictwach z tej serii.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

#The12”SinglesBoxSet @depechemode #101dmpl #vinceclarke #anysecondnow

Post udostępniony przez depeche MODE / 101dM (@101dmpl)

Tymczasem moda na vinyle i podawanie tego formatu w nowym sosie — kody do pociągnięcia plików, dostęp do zawartości poszerzającej zawartość zakupionej pozycji, ukryte utwory na płytach, specjalne reedycje vinyli, to w tej chwili, to na czym branża muzyczna zarabia.

Spodziewajcie się w najbliższej przyszłości, że to właśnie w ten format będą czynione największe inwestycje, a bonusy będą pochodnymi vinyli, a nie CD.

Oczywiście wydawanie boxów i wydawanie boxów to dwie różne sprawy. Można wydać tak, jak Sony wystartowało z reedycją singli, a można podejść do tematu w sposób, w jaki podeszła wytwórnia Metalliki — wydając reedycję ...And Justice For All.

Patrzcie, płaczcie i zgrzytajcie zębami.

Taki mały szczegół wytwórnia Blackened Recording jest własnością Mety.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *