Intro Dal Mare
In The Morning
Shine
You Owe Me
Tempted
Tonight
All Of This And Nothing
Presence Of God
Just Try
Don’t Cry
The Last Time
Take Me Back Home
My Sun
Kingdom
Dirty Sticky Floor
Condemnation
Walking In My Shoes
Ennio Morricone – 1
Songs Of Faith And Devotion – 2
Paper Monsters – 1
Hourglass – 1
The Light The Dead Sea – 5
Angeles And Ghosts – 7
Razem: 17
Data: 2015.11.02 (poniedziałek)
Adres: La Cigale, 120 Blvd de Rochechouart, 75018 Paryż, Francja.
Support: –
Publiczność: –
Bootlegi: tak / 4
Komentarz: Dave w czasie trasy głównie udzielał wywiadów. Z promocyjnego punktu widzenia koncerty był dodatkiem do występów radiowych i telewizyjnych i właściwie służyły do sfinansowania trasy promocyjnej po mediach Stanów i Europy. W czasie jednego z wywiadów Dave tak wspominał koncert w La Cigale:
Two nights ago at La Cigale in Paris, in the Pigalle, which is this little theatre with a lot of history, I think it was for me, and for the other guys – we talked afterwards – a very, very special performance, and I think I was maybe at my best. And at the end of the show, after we finished the Soulsavers songs, we did a couple of songs people know, and we did a version of Condemnation which went on for ten minutes, which I think was the best I’ve ever, ever sung that song. I felt so deep inside my soul. It was cool.
Wywiad dla Deejay Radio, Mediolan
Pełny wywiad znajdziecie poniżej pod zapisem koncertu. W podobnym tonie Dave wypowiadał się również dla Capital Radio:
We did a show in Paris a couple of nights ago: I honestly never felt that kind of connection to something. And it’s the music and the musicians
Wywiad dla Capital Radio.
W czasie promocji albumu Spirit, w marcu 2017 Dave udzielił wywiadu dla holenderskiego pisma HUMO, w którym przytoczył wspomnienia z koncertu w Paryżu. Czuć było silne przeżycia, które wciąż żyły w nim od tamtego czasu:
Na ostatniej płycie Soulsavers zagraliśmy kilka małych koncertów. Jeden z nich był w Paryżu, w La Cigale, niedaleko Placu Pigalle. Na scenie było dziewięciu muzyków: niektórych z nich znałem dobrze, innych nie tak bardzo – jak Duke Garwood, który grał na gitarze. W pewnym momencie – zapomniałem podczas której piosenki [to było Condemnation, przyp. 101dM.pl] – staliśmy tam wszyscy, wpatrując się w siebie. Po prostu błogie szczęście. Kiedy zeszliśmy ze sceny, nikt nic nie powiedział. Wiedzieliśmy, że doświadczyliśmy czegoś … co … pff, nawet nie potrafię tego wyjaśnić. Bardzo, bardzo rzadko zespół będzie czuł się całkowicie połączony, a wtedy całkowicie zespalasz się z muzyką. W ciągu tych prawie 40 lat, kiedy śpiewałem, doświadczyłem tego może dziesięć razy. To moc, która jest większa, niż cokolwiek, co kiedykolwiek czułem. Myślę, że niektórzy nazywają to [złączeniem z, przyp. 101dM.pl] Bogiem.
Magazyn HUMO, 03.2017