EXCITER TOUR: 02 września 2001, Tor Wyścigów Konnych, Warszawa
_
Data 02.09.2001 dla fanów depeche MODE w Polsce będzie oznaczać tylko jedno: wspaniały koncert depeche MODE na Służewcu!!! Już teraz można stwierdzić, że będzie to wydarzenie legendarne i wspominane latami, jak koncert z 1985 roku. Zestaw utworów dla mnie był trafiony, chodziło przecież o promocję nowej płyty. Na poprzednich trasach też zespół grał większość utworów z nowej płyty, a np. na Devotional odegrał wszystkie [stąd przecież płyta Songs Of Faith And Devotion Live!]. Bardzo dobrze wypadł I Feel Loved [50], chyba najlepiej z całego Exciter’a, zaskakująco dobrze Dream On [85], Freelove [83]. Rewelacyjnie Dave odśpiewał When The Body Speaks [84]! Kto powiedział, że koncert depeche MODE musi być ciągle na wysokich obrotach, z nieustającym czadem??? Nie można stać w miejscu i grać ciągle tych samych kawałków w tym samym stylu! To nie Sex Pistols, którzy wydali jedną (!!!) płytę studyjną z premierowym materiałem, a reszta to odcinanie kuponów od tego sukcesu. Nikt chyba by nie chciał, by depeche MODE grali 20 lat Speak & Spell? Nie można pominąć wspaniałego wejścia Dave’a z utworem The Dead Of Night [83], a jego wyrzuty statywu do przodu wzbogaciły repertuar scenicznych gestów wokalisty. Dave ma wspaniały, silny i czysty głos, to jeden z podstawowych atutów depeche MODE. Przypuszczam, że gdyby na tym miejscu był inny wokal, ze słabszym głosem, kariera depeche MODE dawno by się skończyła. Martin też się nie oszczędzał, widząc wspaniałą reakcję publiczności. Najbardziej w pamięci zapadł mi Martin w Home [83]. Reakcje publiczności były niesamowite! Całe zwrotki odśpiewane chóralnie musiały zrobić wrażenie. Publiczność znała nie tylko stare hity, ale również nowe, co na pewno spodobało się zespołowi.
Oprawa sceniczna nie była jakaś rewolucyjna, ale na pewno robiła wrażenie. Bardzo ładnie wyglądały krople na Waiting For The Night [83], żółte kolory na Never Let Me Down Again [83] czy znakomity filmik na It’s No Good [83] [mam nadzieję, że uda się go zdobyć!]. Moim zdaniem dobrym pomysłem był boczny telebim: dzięki niemu widziałem jeszcze więcej, a ludzie w sektorze B chyba tylko stamtąd mogli podziwiać zespół. Jednak największe wzruszenie ogarnęło mnie na Black Celebration [83]. Nie spodziewałem się, że usłyszę ten utwór na żywo! Oszczędne animacje dodały niesamowitości temu hitowi. Największa zabawa była jednak na hitach z Violatora, w ogóle sporo było materiału z tej płyty! Kto by pomyślał, że usłyszymy na tej trasie Clean [75], Halo [84] czy Waiting For The Night [83] ???
Porównując trasę The Singles Tour 86 98 z 1998 roku było mniej typowych przebojów, za to więcej nastrojowości, ale i miejscami więcej czadu: Dave przypominał mi Gahan’a z Devotional Tour, najbardziej w I Feel You [83], Personal Jesus [84] czy The Dead Of Night [83]. Pokazał nam swoje tatuaże, musiał się nieźle rozgrzać, choć był przecież deszcz i niezbyt ciepło na rozbierankę!
Organizatorzy tradycyjnie nadają się na zsyłkę na Sybir, ale to inna sprawa. Bardzo podobali mi się fani: tam, gdzie się znajdowałem, pełna kultura, żadnego przepychania się, żadnych wyzwisk i zadym. Spodziewałem się, że może być gorzej. Również wspomniane reakcje publiczności nie są czymś tak oczywistym na koncertach depeche MODE na świecie. Podsumowując: mam nadzieję, że to nie była ostatnia wizyta depeche MODE w Polsce. A komu się nie podobał zestaw utworów, to niech żałuje, że nie jeździł na poprzednie trasy.
Filip
Relacja z koncertu w Warszawie, oryginalnie ukazała się po raz pierwszy 10 lat temu na poprzedniej wersji MODEontheROAD.