depeche MODE LIVE

Wywiad z Saschą Lange – współautorem książki depeche MODE LIVE

Poprzednim razem rozmawialiśmy w 2013 roku przy okazji pierwszego wydania Monument. Później mieliśmy okazję spotkać się osobiście podczas jednego z wystąpień promujących książki Saschy w Hannoverze. Od jakiegoś czasu rozmawialiśmy też regularnie przy okazji prac edytorskich i korekty nad ostatnią książką Saschą Lange i Dennisa Burmeisteradepeche MODE LIVE — która 29 października będzie mieć swoją premierę w Polsce nakładem wydawnictwa SQN. Na kanwie tych pogawędek powstał zapis rozmowy z Saschą, do której lektury serdecznie Was zapraszam.

Read the English version of this interview.

[101dM.pl]: Piszesz regularnie książki o depeche MODE i o subkulturze fanów w Niemczech. Skąd wzięła się Twoja fascynacja zespołem i kiedy uświadomiłeś sobie, że chcesz robić w tym temacie coś więcej, niż tylko być fanem?

[Sascha Lange]: Około dwadzieścia lat temu badałem historię koncertu depeche MODE w Niemczech Wschodnich z 1988 roku. Pierwotnie miał z tego powstać film dokumentalny, ale wtedy projekt się nie udał. W trakcie tych badań poznałem Dennisa Burmeistera, jednego z największych kolekcjonerów pamiątek o depeche MODE w Niemczech i tak narodził się pomysł stworzenia dużej, przekrojowej książki – depeche MODE Monument, która ukazała się pierwotnie w 2013 roku.

Pracując nad tą książką, jeszcze raz uświadomiliśmy sobie, jak bardzo ten zespół wciąż fascynuje i towarzyszy setkom tysięcy ludzi. Było tyle historii do opowiedzenia – o samej grupie i o fanach. Dlatego powstały kolejne dwie publikacje: Behind the Wall – Depeche Mode Fan Culture in the GDR (niestety tylko po niemiecku) i depeche MODE LIVE, która teraz ukazuje się również w Polsce, co bardzo nas cieszy.

Nasze trzy książki odzwierciedlają to, co najbardziej nas w tej grupie fascynuje – dopracowane albumy studyjne, magiczne koncerty i niezwykłą kulturę fanów.

[101dM]: Z poprzedniego wywiadu z 2013 roku wiemy, że nad Monumentem pracowaliście około pięciu lat. Jak narodził się pomysł na Live i czym ta książka różni się od poprzedniej? Ile zajęła Wam praca i jaki był punkt wyjścia?

[SL]: Z Dennisem spotkaliśmy się w 2019 roku i wspólnie opracowaliśmy koncepcję depeche MODE LIVE. Początkowo zakładaliśmy, że nad książką będziemy pracować przez cały 2020 rok. Spodziewaliśmy się, że nowy album depeche MODE ukaże się w 2021 roku – i że nasza książka wyjdzie równolegle.

Niestety pandemia koronawirusa wszystko pokrzyżowała i depeche MODE LIVE ukazało się dopiero w 2023 roku, najpierw w Niemczech. Z drugiej strony dało nam to więcej czasu na dopracowanie szczegółów. W sumie pracowaliśmy nad książką około czterech lat, z przerwami.

[101dM]: Twoje pochodzenie z NRD mocno wpływa na Twoją perspektywę. Jak to się przekłada na opowieść o koncertach depeche MODE?

[SL]: Pisząc o koncertach depeche MODE, zanurzyłem się w świecie, którego sam w latach 80. bardzo chciałem doświadczyć, ale z powodów politycznych nie mogłem. Bycie fanem depeche MODE w NRD oznaczało, podobnie jak w Polsce, podziw dla zespołu, którego być może nigdy nie uda się zobaczyć na żywo. Owszem, grupa zagrała raz w Warszawie w 1985 roku i raz w Berlinie Wschodnim w 1988, ale to zupełnie co innego, niż pełna trasa koncertowa.

Zespół wydawał się wtedy nieosiągalny. Jednak to właśnie ta tęsknota, potrzeba przynależności, wyjątkowa muzyka i styl członków grupy stworzyły jeszcze silniejszą więź między fanami a artystami – i to trwa do dziś w naszej części Europy.

Autograf od Saschy podczas jego spotkania autorskiego w Hannoverze 2023.11.15.

[101dM]: Czy ta wschodnioniemiecka perspektywa jest bliższa fanom z Europy Wschodniej niż z Zachodu? A jak młodsze pokolenia odbierają tę historię na Twoich spotkaniach?

[SL]: Wszystkie te wydarzenia miały miejsce prawie 40 lat temu, a mimo to wciąż są żywe w pamięci wielu fanów. Od ponad dziesięciu lat jeżdżę z naszymi książkami po różnych miastach i na każdym spotkaniu opowiadam o koncercie w Berlinie Wschodnim w 1988 roku. Zwłaszcza na zachodzie Niemiec wielu osobom dopiero wtedy uświadamia się, dlaczego między fanami z NRD, Europy Wschodniej i depeche MODE istnieje tak wyjątkowa więź. Myślę, że fani ze wschodu Niemiec i z krajów takich jak Polska mieli w latach 80. bardzo podobne doświadczenia.

Oczywiście zespół nie żyje tylko wspomnieniami. Wielu, także młodszych fanów, cieszy się, że od 1990 roku mogą oglądać depeche MODE na żywo, gdziekolwiek chcą, i że historia zespołu toczy się dalej po trudnych latach 90., z coraz większym sukcesem. Na koncertach i imprezach dziś nie ma już żadnych podziałów na Wschód i Zachód. Ale młodsi doskonale rozumieją, że depeche MODE mają niezwykle ciekawą historię, którą starsi fani wciąż noszą w sobie.

[101dM]: Jak wyglądała współpraca między Tobą a Dennisem Burmeisterem? Kto odpowiadał za co – zbieranie materiałów, redakcję, układ graficzny, tekst?

[SL]: Zawsze staramy się pracować w uporządkowany sposób. Najpierw ustalamy zawartość i strukturę rozdziałów książki. Ja odpowiadam za badania, wywiady i tekst – to naturalne, bo z wykształcenia jestem historykiem i dobrze czuję się w takiej pracy.

Dennis równolegle wybiera zdjęcia i eksponaty ze swojej kolekcji, kontaktuje się z ludźmi, którzy udostępniają nam swoje materiały. Regularnie się spotykamy, niemal codziennie rozmawiamy przez telefon, wymieniamy pomysły. Dennis wspiera mnie swoją niesamowitą wiedzą o zespole, a ja podpowiadam, które wydarzenia warto zilustrować zdjęciem.

Na końcu to Dennis składa tekst i ilustracje w całość i projektuje układ graficzny książki. Jest profesjonalnym grafikiem, doskonale rozumie charakterystyczną estetykę depeche MODE i potrafi ją oddać wizualnie. Bardzo zależy nam, by ta estetyka była obecna również w wyglądzie książki.

[101dM]: W LIVE pokazujecie ogromny materiał – zdjęcia, plakaty, detale techniczne, wspomnienia fanów. Jak wyglądał proces selekcji? Co zostawało, a co odrzucaliście? Jakie przyjęliście kryteria?

[SL]: Wybór materiałów do książki nie był łatwy. Dennis na początku zebrał i zeskanował ogromną liczbę zdjęć, żeby mieć możliwie jak największy wybór. Ostatecznej selekcji dokonywał podczas składania książki. Zdarzało się, że w ostatniej chwili trafiały do nas nieznane wcześniej fotografie z początku lat 80. – takie, które po prostu musieliśmy pokazać. Im rzadsze i wyjątkowe było zdjęcie, tym większa szansa, że trafi do książki.

Najważniejsze było jednak to, by depeche MODE LIVE pokazywało rozwój zespołu na przestrzeni lat – nie tylko wizualnie, poprzez zmieniający się wizerunek, ale przede wszystkim scenicznie. Od młodej grupy grającej w zadymionych londyńskich pubach po międzynarodowy zespół stadionowy.

[101dM]: W książce znalazły się nie tylko profesjonalne zdjęcia, ale też fotografie fanów i materiały zza kulis. Jak docieracie do takich materiałów i jakie są wyzwania związane z ich legalnością, jakością czy udostępnianiem?

[SL]: Dennis od dekad ma świetne kontakty w międzynarodowej społeczności fanów, więc dobrze orientuje się, jakie materiały istnieją i kto może je mieć. Dzięki mediom społecznościowym, takim jak Facebook, dziś można bezpośrednio dotrzeć do ludzi i poprosić ich o zdjęcia.

Podczas pracy nad książką musieliśmy z wydawnictwem wyjaśnić prawa do wielu fotografii. Część kupiliśmy od agencji i profesjonalnych fotografów, inne otrzymaliśmy od wytwórni Sony i Mute. Wiele osób bezinteresownie nas wsparło, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni.

Zdarzały się też przypadki, że po czterdziestu latach nie dało się już ustalić autora danego zdjęcia. Wtedy musieliśmy zdecydować, czy mimo to je pokazać – bo było ono dokumentem historycznym, który przedstawiał coś, czego nie dało się zobrazować inaczej.

Jesteśmy szczególnie dumni z tego, że wielu fanów cieszyło się, widząc swoje fotografie w książce – dzięki temu stali się częścią projektu. Chcieliśmy stworzyć nie album z „ładnymi obrazkami”, lecz żywe świadectwo kultury fanowskiej depeche MODE. A zdjęcia koncertowe są jej nieodłączną częścią. Dziś, przy dobrej technologii, często trudno odróżnić fotografie fanów od profesjonalnych.

[101dM]: Które fragmenty Monumentu i Live dają Ci najwięcej satysfakcji, a które były najtrudniejsze? Czy był moment, kiedy chciałeś coś usunąć albo zmienić radykalnie?

[SL]: Obie książki – depeche MODE Monument i depeche MODE LIVE – są mi tak samo bliskie, bo włożyliśmy w nie mnóstwo pracy i serca. Oczywiście w trakcie powstawania pojawiały się dyskusje – co warto podkreślić mocniej, a co z powodu braku miejsca trzeba pominąć.

Od początku uzgodniliśmy, że będziemy opowiadać historię trasa po trasie, zachowując chronologiczny układ wydarzeń. To był nasz główny wątek przewodni, który trzymał całość w ryzach.

Z Dennisem byliśmy też zgodni co do jednego: w książkach nie będzie plotek. Postrzegamy siebie jako kronikarzy zespołu, tworzących retrospektywę jego artystycznej drogi. Interesują nas członkowie depeche MODE jako muzycy, a nie jako osoby prywatne. To różni nasze książki od wielu innych o tym zespole.

[101dM]: Jak fani i krytycy zareagowali na Monument i Live? Czy podczas promocji ktoś przyniósł Ci materiał, który zmienił Twoje spojrzenie? Spotkałeś się z krytyką?

[SL]: Byliśmy zaskoczeni ogromnym odzewem, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Po premierze Monumentu w 2013 roku jedna z dużych niemieckich gazet napisała, że „to książka absolutnie kultowa – biblia fana”. Oczywiście bardzo nas to ucieszyło i trochę też napawało dumą, bo pracowaliśmy nad nią latami.

Niektórzy czytelnicy uważali jednak, że Monument jest zbyt szczegółowy – pokazaliśmy wszystkie okładki płyt, z przodu i z tyłu. W depeche MODE LIVE zrezygnowaliśmy z tego elementu, bo okładki nie miały już takiego znaczenia w kontekście koncertów. Skupiliśmy się za to na plakatach i fotografiach scenicznych.

Sama liczba pozytywnych recenzji i ocen, także w wersjach zagranicznych, pokazuje, że oba projekty zostały bardzo dobrze przyjęte.

[101dM]: W LIVE dużo miejsca poświęcasz wczesnemu okresowi działalności zespołu niż ostatnim latom. Dlaczego? Zadecydowało bogactwo materiałów, ciekawszy okres, a może coś innego?

[SL]: W początkowej fazie działalności depeche MODE dysponowaliśmy ogromną ilością materiałów, które po prostu musieliśmy pokazać. Lata 80. to okres, w którym w historii zespołu niemal co roku działo się coś ważnego – koncerty stawały się coraz większe, trasy coraz dłuższe. Bardzo interesowała nas też historia występów za żelazną kurtyną.

W tamtych niezwykle dynamicznych czasach nigdy nie było wiadomo, jak długo potrwa sukces – czy fani będą wciąż czekać na kolejny album. Wiele zespołów wtedy nagrało dwie płyty i zniknęło. W przypadku depeche MODE było odwrotnie – z każdym krążkiem i każdą trasą stawali się coraz lepsi i bardziej popularni. To również chcieliśmy pokazać.

[101dM]: Jak ewoluują Twoje wystąpienia na żywo? Dużo zmieniasz w opowiadanej historii i pokazywanych slajdach?

[SL]: Regularnie jeżdżę w trasy z naszymi książkami o depeche MODE. W przeciwieństwie do tekstów w publikacjach, podczas spotkań mam dużo mniej czasu, więc muszę wcześniej wybrać najciekawsze rozdziały i zdjęcia.

Moje spotkania nie są klasycznymi „czytaniami”. Między fragmentami tekstów opowiadam też o zdjęciach zamieszczonych w książkach i pokazuję ich przykłady na ekranie. Czasem prezentuję krótkie filmy, by zobrazować wydarzenia, których nie da się oddać samym tekstem i fotografią.

Do każdej prezentacji przygotowuję się bardzo starannie – tak, by była zarówno informacyjna, jak i zabawna. Zależy mi, by publiczność dobrze się bawiła i mogła powspominać.

Wieczór z książką – depeche MODE LIVE

[101dM]: Jak zmienia się odbiór Twoich wystąpień w zależności od miejsca – wschodnie i zachodnie Niemcy, Szwajcaria, Stany Zjednoczone?

[SL]: Podróżuję po całych Niemczech – zarówno po zachodniej, jak i wschodniej części – oraz po Szwajcarii. Niezależnie od miejsca, publiczność jest zawsze taka sama: sympatyczna, otwarta, taka, jaką spotyka się na koncertach depeche MODE. Reakcje słuchaczy pokazują mi, że historia zespołu i jego fanów jest bardzo podobna wszędzie.

depeche MODE już w latach 80. osiągnęli coś niesamowitego – bez żadnego planu połączyli ludzi ponad granicami. Fani nie zwracali uwagi na to, skąd pochodzi osoba stojąca obok. Liczyła się tylko wspólna muzyka.

Szczególnie w zachodnich Niemczech widzowie z dużym zainteresowaniem słuchają opowieści o tym, jak to było być fanem w NRD w latach 80. – okazują szczere zrozumienie i empatię, gdy mówię o jedynym koncercie w Berlinie Wschodnim w 1988 roku.

Rok temu byłem w Nowym Jorku na anglojęzycznej premierze depeche MODE LIVE. Nie wiedziałem, jak tamtejsi fani zareagują, ale szybko przekonałem się, że nowojorczycy są równie serdeczni, otwarci i pozytywnie zakręceni jak fani w Europie. To było wspaniałe spotkanie, do którego przygotowywałem się tygodniami po angielsku.

depeche MODE łączą ludzi na całym świecie – to uświadomiłem sobie wtedy po raz kolejny. W tych trudnych czasach pełnych napięć i nienawiści to bardzo budujące. Popkultura naprawdę ma moc łączenia ludzi – wiemy to już z czasów sprzed upadku muru berlińskiego. Warto o to dbać i tego strzec.

[101dM]: Dziękuję Sascha za rozmowę, czekamy na kolejną książkę 🙂

Na koniec Dennis i Sascha postanowili przesłać wszystkim polskim fanom podziękowania i życzenia z okazji nadchodzącej premiery książki w Polsce.


Drodzy polscy fani Depeche Mode!

Dennis i ja jesteśmy zachwyceni, że nasza książka „depeche MODE LIVE” jest już dostępna w Polsce. Mamy nadzieję, że przywoła ona wspomnienia, a może dowiecie się czegoś nowego o naszym ulubionym zespole.

Mamy nadzieję, że książka Wam się spodoba! Do zobaczenia wkrótce i najserdeczniejsze pozdrowienia od Saschy Lange i Dennisa Burmeistera


depeche MODE LIVE – autorstwa Dennisa Burmeistera i Saschy Lange zostanie wydana 29 października nakładem Wydawnictwa SQN z Krakowie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *