1988.02.17 Kopenhaga, lotnisko Andy Franks, Darryl Bamonte, Dave Gahan

Andy Franks: człowiek z otwartą głową

Jest taki moment w czasie bisów koncertu w Newport 1988.01.09, podczas którego w końcówce Master & Servant padł nagle sprzęt. To były ostatnie sekundy kawałka, za chwilę i tak zeszliby ze sceny. Po chwili zespół wrócił na scenę i jak gdyby nigdy nic polecieli regularnie z Everything Counts.

Przerwę w koncercie wyłapali jedynie zagorzali fani słuchający i zbierający bootlegi. Najczęściej opisywano to zdarzenie jako sytuację, w której padł sprzęt (w rozumieniu klawisze na scenie). Sprzęt faktycznie padł, ale nie ten, o którym myślicie. Niby nic, ot jedynie kilka sekund zatrzymania podkładu. Zdarzenie ciągnie za sobą w tle jednak walką o życie i historię o ciężkim uszczerbku na zdrowiu, który gdyby się nie wydarzył, to zespół bez większych problemów skończyłby koncert tak, jak powinien. Mogłoby to rówież oznaczać, że bohater tej opowieści nie dożył do 9 stycznia 1988.

Sam koncert pełen był innych ciekawych wydarzeń, których na bootlegu nie słychać. O nich opowiem Wam w końcówce tej historii. Zanim przejdę do sedna historii, warto poświecić czas na przesłuchanie bootlegu z Newport albo przynajmniej Master & Servant od 1:20:30 przed zagłębieniem się w dalszą lekturę. Koncert jest jednym z prominentnych przykładów serii Something Went Wrong (Co poszło nie tak?) Przypadków takich zgromadziłem wiele ze wszystkich tras na przestrzeni lat na stronie.

Czas zatrzymany: Tragiczna chwile za sceną depeche MODE

Cofnijmy się do początku trasy. Był październik 1987, depeche MODE rozpoczęli trasę promującą album Music For The Masses w Hiszpanii. Po raz pierwszy w historii nie były to Wyspy Brytyjskie. Szala przechyliła się na rzecz kontynentalnej Europy. To tu, poza USA, był przez lata najważniejszy rynek koncertowy zespołu. Do macierzystego kraju powrócili dopiero w styczniu 1988 roku. Jednak z roku na rok koncertów w UK było coraz mniej.

Andy Franks w tamtym czasie był stage managerem, production managerem i inżynierem nagłośnienia. Od początku trasy był odpowiedzialnym za konstrukcję sceny i produkcję koncertu. Z punktu widzenia Franksiego dużym wyzwaniem było uzgodnienie wszystkich technicznych spraw w każdym pojedynczym kraju na trasie, a co noc musieli grać w innym mieście. Nie było podwójnych koncertów aż do Paryża, gdzie w Bercy zagrali trzy noce z rzędu. Plusem od strony produkcyjnej był jeden i ten sam set co noc. Fani i tak nie widzieli różnicy z racji tego, że co noc grali gdzie indziej. Natężenie było spore, bo na dwa tygodnie zespół koncertował przez 1,5 tygodnia. Niewiele dni wolnych, a koncerty cieszyły się wysoką frekwencją młodych fanek i fanów.

1988.05.27 Philladelphia, Dave Gahan, Andy Franks
1988.05.27 Philladelphia, Dave Gahan, Andy Franks (w tle Alan Wilder i Martin Gore) *

Od początku trasy Franksy borykał się z przejmującym bólem głowy nieznanego pochodzenia — „Wyobraź sobie, graliśmy przez półtora tygodnia (z przerwami — przypis 101dm.pl) z okropnym bólem głowy. A ja robiłem samoleczenie… wiesz Jackiem Danielsem i kokainą, żeby utrzymać się na nogach.” Był to przepis na krótką trasę po stronie Andrzeja.

Andy oczywiście odwiedzał lekarzy w miastach koncertowych, nie wiele to pomagało. Dostawał doraźne środki uśmierzające ból, ale co do zasady nikt nie potrafił znaleźć przyczyny jego bólu głowy. „I w końcu, kiedy przyjechaliśmy do Berlina Zachodniego, nasz niemiecki gość od produkcji. Zabrał mnie do szpitala — znam tu gościa i on zadał mi kilka pytań, a potem podniósł rękę i powiedział, żebym powiedział, kiedy nie będę widział jego ręki. I poruszył ręką. A ja powiedziałem, nie widzę twojej cholernej ręki. O co w tym wszystkim chodzi? A on odrzekł — miałeś potężny krwotok mózgowy.

Lekarz chciał położyć Andy Franksa na intensywnej terapii, aby w ciągu tygodnia przeprowadzić operację na otwartej czaszce. Reakcja Franksiego była do przewidzenia — Spieprzaj! Jesteśmy w trasie. Nie mamy czasu na to gówno. Ekipa wróciła na koncert.

Berliński lekarz nie poddał się i wysłał za technicznym depeche MODE ludzi w białych kitlach. Przejęcie było prawie siłowe. Andy relacjonuje, że niewiele brakowało, aby przywiązaliby go do łóżka pasami. Przekaz do niego był jasny — Albo tu zostaniesz i poddasz się operacji, albo umrzesz.

Daryl Bamonte obsługujący magnetofon szpulowy - 1988 rok.
Daryl Bamonte obsługujący magnetofon szpulowy – 1988 rok *

Swoją udramatyzowaną wersję wydarzeń przedstawił w 22 numerze Bonga Daryl Bamonte. Różni się ona znacznie od tego co wynotowałem ze wspomnień Andy Franksa, choć w zasadniczych punktach obie opowieści są ze sobą zgodne:

Byliśmy na trasie koncertowej „Music For The Masses” w Niemczech, w listopadzie 1987 roku. Franksy obudził się pewnego ranka z bólem głowy. Nic nowego – w końcu był w trasie z depeche MODE. Codzienny koktajl czerwonego wina i stres mogą każdemu dać ból szyi. Ten ból był inny. Nawet dwa tuziny tabletek nowego cudownego leku Nurofen nie mogły go uśmierzyć. Akupunktura zawiodła żałośnie. Masaż był bezużyteczny. W końcu kazaliśmy mu pojechać do szpitala w Berlinie. […] Niemiecki lekarz potwierdził nasze najgorsze obawy. Mózg Franksy’ego eksplodował. Mówiąc mniej polaikowemu, doznał krwotoku mózgowego. Problem polegał na tym, że Franksy nalegał na powrót do miejsca koncertu, aby pracować. Dlatego wydarzyło się coś dziwnego i cudownego – chirurdzy przeprowadzili operacje tuż pod sceną Deutchlandhalle, podczas gdy zespół grał dla 12 000 krzyczących, niczego niepodejrzewających fanów!!! Franksy wrócił do pracy już następnego dnia, a potem co drugi dzień, aż do 18 czerwca 1988 r., kiedy graliśmy w Rosebowl w Pasadenie […]. Zespół mianował go dyrektorem produkcji za jego kłopoty.

Daryl Bamonte – Bong 22 – str. 6-7

Z punktu widzenia Franksa oznaczało to wyłączenie z trasy na półtora miesiąca. Zespół w tym czasie skończył trasę po Europie. Sytuacja nie znosiła próżni i w ekipie pojawił się nowy Production Manager, który przejął obowiązki Anglika. Andy ponownie pojawia się na trasie podczas ostatniego koncertu Music For The Masses Tour w USA, w Madison Square Garden w Nowym Jorku. Dla zespołu był to kamień milowy w historii koncertowej. depeche MODE po raz pierwszy wystąpili na słynnym MSG. Już nie musieli gnieździć się 3 noce z rzędu w Radio City Music Hall, żeby zagrać sumarycznie dla dużo mniejszej publiczności. Wystarczył jeden koncert i frekwencja wyższa, a co za tym idzie większy prestiż i wyższe przychody.

Andy Franks wrócił na trasę jedynie, aby spotkać się ze swoim gangiem. Miał ogoloną na łyso głowę, pełno blizn. Do pracy jeszcze nie wrócił. Wykorzystał dla siebie dodatkowo przerwę w trasie, jaką miał zespół do początku stycznia. Martin, Andy, Dave i Alan podjęli również decyzję, że Andy Franks awansował na Dyrektora Produkcji w strukturach zespołu. Dla Franksiego była to zmiana znacząca. Skończył się dla niego czas targania gratów na scenie i do ciężarówek. Od teraz podróżował z zespołem w ich prywatnym samolocie, zamiast z resztą ekipy w autokarach, a praca coraz częściej odbywała się zza biurka z komputerem i telefonem w ręku.

1988.06.03 Wantaugh garderoba, Andy Fletcher, Andy Franks, Dave Gahan, Alan Wilder
1988.06.03 Wantaugh garderoba, Andy Fletcher, Andy Franks, Dave Gahan, Alan Wilder *

See The Stars: Kulisy „przerwanego” koncertu depeche MODE

W tym momencie mojej opowieści dochodzimy do wydarzeń z koncertu w Newport. Jak wspomniałem, pierwszy koncert na zimowej trasie w 1988 roku, był powrotem do UK po raz pierwszy od 1986 roku. Koncert, jak i trasa po Wyspach Brytyjskich była wyprzedana. Dziać się zaczyna już wraz z suportem — wokalistka Hard Corps postanowiła ukazać oczom fanów swoje walory, nie tylko wokalne — po koncercie została poproszona, aby więcej nie robić tego typu pokazów. Wszystko ze względu na wrażliwe i podatne umysły nastoletniej publiczności, która licznie przybła na koncerty depeche MODE.

Support depeche MODE z koncertu w Newport 1988.01.09 trafił do gazet za odważne sceny wokalistki w czasie koncertu. "Ciuchy na sobie, albo Cię nie ma." Mieli powiedzieć Regine członkowie depeche MODE.
„Ciuchy na sobie, albo Cię nie ma” – mieli powiedzieć Regine członkowie depeche MODE po koncercie.

Drugim sprawcą zamieszania był Martin, który w czasie swojej części solowej, zamiast skupiać się na odśpiewaniu rozanielonym nastolatkom The Things You Said, sprzedał soczystego ’fucka’ jednemu z fanów w pierwszych rzędach. Kronikarze milczą nad przyczyną tego gestu.

Dla Andy Franksa był to powrót do pracy po miesiącach rekonwalescencji. Po wydarzeniach z początku i środka koncertu zespół zbliżał się z setlistą ku końcowi. W trakcie drugiego bisu Andy przystanął w pobliżu bocznej konsolety i instrumentów umieszczonych w stelażach — tzw. rackach, z których sceniczne klawisze pobierały część dźwięków odgrywanych w czasie koncertów.

Po tym, jak wróciłem na trasę Depeche, po wylewie krwi do mózgu, oczywiście teraz nie pracowałem (fizycznie — przypis 101dm.pl). Podszedłem do konsolety. Byliśmy w Cardiff (inna nazwa koncertu w Newport — przypis 101dm.pl), zespół dopiero co wznowił koncerty. Przeszli na ten wielki 24-ścieżkowy magnetofon, takie wielkie szpule. Stałem przy pulpicie konsolety, a magnetofon był po mojej ślepej stronie (prawej — przypis 101dm.pl) i po prostu oparłem się o tę szpulę.

Andy Franks

Jednym z efektów ubocznych wylewu Franksiego była utrata peryferyjnego widzenia w prawym oku. Ktoś mógł stać po jego prawej stronie, opowiadać mu różne rzeczy, a on tego nie widział. Podobnie było z rzeczami ustawionymi na prawo od Franksa. Brak widzenia kątowego sprawił, że nowy Dyrektor Produkcji trasy nie miał pełnego zakresu widzenia, jak w pełni sprawni ludzie.

Wszystko to działo się bez mojej wiedzy. Wiesz oczywiście taśma się zatrzymała, a zespół kurwa grał i bum, po prostu się wyłączyło. Wszyscy przestali grać i pomyśleli, o cholera, co się dzieje? A potem zeszli ze sceny, a wszyscy myśleli, że to koniec koncertu i nikt nie wiedział, co się stało.

Andy Franks
Daryl Bamonte przy szpuli 1988
Daryl Bamonte przy szpuli – Pasadena 1988 *

Po koncercie ktoś podszedł do Andy Franksa i powiedział — Myślę, że oparłeś się o magnetofon. Lepiej tego więcej nie rób.


W ten oto sposób wyjaśnia się historia kilku sekund przerwanego koncertu w Newport 1988.01.09, udziału Andy Franksa i bootlegu ’See The Stars’, na którym zarejestrowano koncert. Nie jest to jedyna małoznana historia, jaką mam Wam jeszcze do opowiedzenia z udziałem Andy Franksa. Spodziewajcie się kolejnych historii w przyszłości. Tymczasem porzucam opowiadanie historii z punktu widzenia pojedynczego człowieka i koncertu. W następnym wpisie zajmę się tematem tras i nazw, jakie nosiły. I dlaczego niektórych potocznie znanych nazw tras nigdy nie było (również opisywanych w ten sposób na mojej stronie) 🙂

* Fotki z kolekcji Więcora.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *