Koncert z Pasadeny przeszedł do legendy koncertowej depeche MODE. Do tego obrósł wieloma mitami, tak że historia koncertu zaczęła żyć własnym życiem w oderwaniu od reszty trasy. Dlatego chciałbym Wam dziś opowiedzieć o historii tego koncertu i trasy, która się nie wydarzyła w 1988 roku.
Wyszedł taki tekst rocznicowy, ale każdy powód jest dobry, rocznica również, żeby napisać więcej o tym historycznym dla depeche MODE wydarzeniu.
Każdy, kto chociaż raz czytał wczesne BONGI, to musiał mu wpaść w ręce numer z kwietnia/maja 1988 – oficjalnego fanzinu fanów depeche MODE. Na stronie 22 możemy przeczytać zupełnie inną rozpiskę ostatniej części trasy depeche MODE w 1988 roku, niż to, co faktycznie się zadziało.

Pobieżna analiza zwraca uwagę, że 17 czerwca miałby się odbyć pierwszy koncert na Rose Bowl, a 18 marca drugi. Oryginalnie trasa miała być wznowiona koncertem dzień wcześniej, niż to faktycznie się wydarzyło. Do tego zespół planował bardzo wiele podwójnych nocy albo koncertów, które faktycznie się nie odbyły.
A to tylko fragment układanki, ponieważ w Tour Itinerary z tego okresu, czyli wewnętrznego przewodnika trasy dzień po dniu są informacje, że planowano jeszcze inaczej koncerty tej ostatniej odsłony trasy. Szczególnie uwagę zwraca kwestia dużego nasycenia koncertami szeroko pojętych okolic Nowego Jorku. East Rutherford / Long Island / Wantaugh to wszystko lokalizacje w niewielkiej odległości od tego miasta. Czasami w sąsiednim stanie, czasami w innej dzielnicy miasta. Zauważcie, że już na etapie produkcji poniższego dokumentu zakładano, że koncert na Jones Beach może się nie odbyć ze względu na zawirowania pogodowe późną wiosną 1988 i planowano ewentualne przeniesienie koncertu dzień lub dwa później. W zależności, która noc nie wypali.

Na stronie poświęconej MUSIC FOR THE MASSES TOUR odnotowałem wszystkie planowane i niedoszłe koncerty w kolejności chronologicznej. Wystarczy zjechać na koniec strony.
Drugą ciekawostką są dwa różne plakaty promujące koncerty w Pasadenie. Pierwszy plakat to ostateczna wersja plakatu, jaką znamy z line-up’em z tego koncertu.
Wire
Thomas Dolby
OMD
depeche MODE
Tak promowane finalnie było to wydarzenie na plakatach. Obrazek doskonale znany. Nie ma nic w nim zaskakującego, ale dużo bardziej interesujący jest drugi plakat…

Drugi plakat to wczesna jego wersja, który powstał przed finalizacją ostatecznego line-up’u. Jak widać ponownie, plan był inny, niż finalnie się stało. Być może ten nieznany artysta, to Thomas Dolby, a być może rozmowy były prowadzone z kimś, kto miał być wagowo pomiędzy OMD, a depeche MODE. Tu już się obracamy w sferze spekulacji, ponieważ nikt nie umie odpowiedzieć na to pytanie wiążąco.

Mój komentarz: Uważam, że plany na to wydarzenie były dużo ambitniejsze, niż to finalnie wyszło. Do tego włożono bardzo wiele wysiłku w to, aby 18 czerwca nie zakończył się klapą. Ludzie zaangażowani w przedsięwzięcie zrobili tyle ile mogli (fragment planu), a po wydarzeniu ogłoszono, że taki był plan od początku i to było 100%. Dlaczego tak twierdzę?
Zauważcie, że przywoływany numer BONGA datuje się na kwiecień 1988 roku. Czyli rozpiska trasy pochodzi gdzieś z końcówki 1987 roku, najpóźniej początku 1988 roku. Najprawdopodobniej ktoś upublicznił w BONGU plany, jakie miały być, przed startem sprzedaży biletów, a nie finalną rozpiskę trasy. Upubliczniono plany, jakie twórcy chcieli, aby się zdarzyły, łącznie z planami na drugie noce, które przeważnie są trzymane mocno w tajemnicy. Plany były ambitniejsze, ale coś musiało się wydarzyć takiego, że trzeba było redukować plany koncertowe na ostatnią nogę. Nie mam kwitów na to, dlatego można tylko przypuszczać, że być może sprzedaż biletów nie była taka, jak planowano.
Dalej… Z historii wiemy, że depeche MODE lubi, nagrywając koncerty rejestrować je przez dwie noce. Tak było w Paryżu 2001, Mediolanie 2006, Berlinie 2013 czy Berlinie 2018. Tak samo planowano również i tamtym razem, nawet Devotional z 1993 roku to przecież wizualnie zapis trzech nocy. Do historii przeszły wspomnienia Alana, że produkcyjnie Pasadena była jednym z gorszych koncertów na trasie. Głównie z powodu niewiarygodnego systemu nagłośnienia i odsłuchów z racji skali stadionu, na który nie byli przygotowani. Stąd później rozbudowana postprodukcja z dogrywaniem partii klawiszowych w studio, żeby uzupełnić niedociągnięcia i brak kontroli produkcji na żywo w Pasadenie. Ktoś zapyta no to, czemu nie zrobiono dwóch koncertów? Prawdopodobnie, dlatego że zespół nie byłby w stanie zapełnić dwóch nocy po 65 tys. na tym obiekcie. Być może takie same koncerty na mniejszym obiekcie okazałyby się produkcyjnie większym sukcesem jako zwieńczenie trasy, ale komercyjnie nie byłoby takiego efektu. Prawdopodobnie dynamika sprzedaży biletów nie była jednak taka, aby podjąć ryzyko otwarcia sprzedaży pierwszej nocy w Pasadenie, czy dodatkowych koncertów w Bostonie lub w San Francisco. Polecam tu uwadze mój wpis o koncertach w Polsce na MEMENTO MORI WORLD TOUR, czy to był sukces, czy porażka. Pozwoli Wam zrozumieć częściowo wydarzenia z 1988 również.
Nie wolno zapominać, że o ile dla zespołu było to zwieńczenie trasy, dla fanów ważny koncert, to dla KROQ była duża impreza z zupełnie innego powodu. Zresztą świadczy o tym line-up, który jest dziwny jak na koncert finałowy trasy. Bardziej przypomina festiwal lub jakieś wydarzenie specjalne… no nie wiem… organizowany z okazji jakiegoś ważnego święta??? Hmmm może jakieś urodziny??? Tak tylko rzucam niezobowiązująco. Z ich punktu widzenia promocja koncertu w Pasadenie była przede wszystkim tym — 10. urodzinami stacji. Wszystko, co się marketingowo wokół tego działo — pompowanie frekwencji darmowymi biletami na antenie, zapraszaniem celebrytów i innych artystów służyło uświetnieniu tego jednego momentu.

Jest taki słynny cytat z Jonathana Kesslera zawierający fragment: „Tons of Money” Tak naprawdę ważniejsze od tych słów są liczby, jakie padają wokół tego cytatu. Jonathan Kessler stwierdza wyraźnie, że sprzedano biletów w ilości 60.452 sztuk, a na koncercie bawiło się 65.314 widzów. Skąd ta różnica? Te 5 tys. widzów to zaproszeni VIPy, konkursy w KROQ i dopalanie marketingowo tego wydarzenia.
W takiej sytuacji, dla KROQ, jaki jest sens robienia dwudniowej imprezy, kiedy z założenia urodziny to jednodniowe wydarzenie. I tak coś, co by było naturalne dla depeche MODE, gdy w planach ma się nagranie płyty koncertowej, czyli dwie noce z rzędu na średniej wielkości halach, zostało podporządkowane innemu wydarzeniu na stadionie. Czyli na obiekcie wielkości, którego depeche MODE raczej by nie wynajęli w tamtym czasie na koncert. Ponieważ obiekt był przewymiarowany i mógł być postrzegany jako ryzyko, to włożono jeszcze więcej wysiłku w promocję, łącznie z zapraszaniem na ten koncert w każdym możliwym wywiadzie, czy na zakończenie każdego koncertu trasy od końca kwietnia 1988. Słynne „See you in Pasadena!„. Panowie nie postrzegali się i nie byli postrzegani jako kapela grająca na tego typu obiektach. Teraz to inna sprawa…
Żeby była jasność w żaden sposób to, co przedstawiam powyżej nie umniejsza doniosłości tego wydarzenia w historii depeche MODE. Po prostu uważam, że historia była nieco inna, niż przedstawia się to obecnie i włożono bardzo wiele wysiłku w to, abyśmy tak myśleli po 18 czerwca 1988. Pisałem już o tym w 2013 tekście 101 — 25 lat mitów o koncercie w Pasadenie.
Być może planowano 110% wyszło 80%, które potem zmieniono na 100%, ale przede wszystkim niedowiarki w Wielkiej Brytanii otworzyli oczy, a usta ich zostały zamknięte.

Na koniec trzecia historia dotyczy już innego aspektu legendarnego koncertu, a mianowicie setlisty.
Jak wiemy setlista ze 101. koncertu na trasie jest ewenementem i odbiega od standardu tej trasy. Poniżej możecie zobaczyć jak powstała setlista na koncert w Pasadenie. Bierzemy wariant setlisty przygotowany do grania podczas drugonocnych koncertów. Takie koncerty były grane np. w Paryżu 1987.11.17 albo w Hamburgu 1988.02.07. Ten wariant setlisty nie był już grany po 10 marca 1988 roku.
Setlista, którą zespół grał od końca kwietnia 1988 nie obejmowała już People Are People [68]. W to miejsce w setliście był grany Master & Servant [101], a w miejscu Master & Servant [101] grany był Just Can’t Get Enough [40].
No to wywalamy It Doesn’t Matter [7], a dodajemy The Things You Said [94], People Are People [68] już mamy na miejscu na gotowo, wobec czego jedyne miejsce wymagające szybkiego cięcia, to ostatnie bisy — Just Can’t Get Enough [40] i Everything Counts [101].

Po co to tak szczegółowo opisuję? Ponieważ ówcześnie podkład na koncercie szedł z taśmy reel-to-reel. Słynne „Roll the tape„, więc przygotowanie podkładów w kolejności potrzebnej do obsłużenia koncertu wymagało wizyty w studio, przemontowania i ponownego zgrania taśmy z podkładami.

Tutaj będę znowu spekulował. Przygotowanie nowej taśmy z podkładem to koszty. Uważam, że chciano przygotować specjalny wariant setlisty na potrzeby ostatniego koncertu. Ponieważ prawdopodobnie zespół nie chciał grać setlisty, którą grał od koncertu w Mountain View 1988.04.29 aż do Phoenix 1988.06.15. Prawdopodobnie dodatkowo był plan na przywrócenie People Are People [68], to jednym ze sposobów było sięgniecie po setlistę drugonocny zamiennik.
W taki oto sposób, prawdopodobnie, uniknięto dodatkowych kosztów, a co za tym idzie powstała setlista, która przeszła do historii. Ciekawie jak dalece był to przypadek, a jak dalece planowe działanie?
Pudełko do taśmy z pokładem koncertowym prezentowane jest w Rock & Roll Hall Of Fame, a jeszcze jakiś czas temu było możliwe do zobaczenia na stronie Galerii Sław. Niestety już nie jest, więc musi Wam wystarczyć, albo wizyta osobista w Cleveland, albo ten zrzut ekranu 😉
Ciekawe jest również pudełko obok z podkładami do setlisty festiwalowej z lipca 1985… ale to temat na inną historię już…
Takich wydarzeń, które miały wyglądać inaczej, niż podaje się to w oficjalnych biografiach depeche MODE jest wiele. Zamierzam sukcesywnie publikować kolejne teksty o takiej tematyce na łamach 101dM.pl.