Relacja z konferencji prasowej w Berlinie

W końcu! W końcu mamy za sobą wydarzenie, które przez ostatnie dni podnosiło ciśnienie wszystkim. Jednym, bo negowali, a innym, bo bronili tego w co wierzyli… Nieliczni wiedzieli.

Konferencja zaczęła się od muzycznej zajafki tego, co powstawało w Santa Barbara, w prywatnym studio Martina oraz w studio Shangri-La (które jest własnością Ricka Rubina). Dostaliśmy zaraz potem informację, że Dave i Martin wracają do Nowego Jorku, aby tam zakończyć prace nad albumem. Tam ma być zrobiony mix utworów, a potem mastering albumu.

Martin zaczął od tego, że są bardzo zaawansowani w procesie nagrywania. Mają skończone wszystkie utwory, bez finalnego mixu. Później nastąpiło małe zamieszanie co do tytułu… 😉

Następnie wywiązała się dyskusja o tym jak powstawały utwory. Wszystkie kawałki powstały w czasie pandemii, jeszcze przed śmiercią Andiego. Większość z tego co powstawało krążyło między Panami drogą elektroniczną i było przepracowywane przez Dave’a i Martina zdalnie.

Po raz pierwszy fizycznie spotkali się w lipcu, aby dokonać zapisu tego nad czym wcześniej pracowali zdalnie. Martin mocno podkreśił, że:

Wszystkie numery zostały przepracowane wspólnie zanim Andy odszedł. Podobnie też to dotyczy tytułu nowej płyty. Decyzja, aby nazwać płytę Memento Mori zapadła na długo przed śmiercią Fletcha.

To potwierdza moje wcześniejsze informacje, że Andy brał udział w powstawaniu tej płyty na jej wczesnym etapie. Podobnie, jak przy organizowaniu trasy jeszcze w ubiegłym roku.

Memento Mori zostało zinterpretowane przez zespół po angielsku jako – Remember you must die – Pamiętaj, że musisz umrzeć. Ja zwykle udzielił się Martinowi szyderczy optymizm i stwierdził, że co prawda tytuł brzmi śmiertelnie, ale przecież jest to w gruncie rzeczy bardzo pozytywny tytuł. Wg jego interpretacji tytuł mówi o tym, aby żyć życiem do śmierci na maximum możliwości.

Dave natomiast stwierdził, że tytuł przewinął się w jednym z 6 dem, jakie otrzymał od Martina. Tytuł narodził się w wyniku rozmów, jakie Panowie prowadzili między sobą na temat kierunku w jakim miałby zmierzać utwory i cały album. Martin zdradził Panom, że ma taki pomysł na tytuł albumu. Czemu Dave przyklasnął natychmiast.

Zwrot – Memento Mori – pochodzi z czasów rzymskich, kiedy to osławiony zwycięstwami dowódca wkraczał do miasta, w orszaku tryumfalnym miał nad sobą niesiony wieniec laurowy. Za nim podążał sługa powtarzający to zdanie – Memento Mori. Miało to przypominać tryumfatorowi, że jest śmiertelny, a sława nie może przyćmić mu umysłu. Było to sprowadzenie na ziemię kogoś, komu potencjalnie sodówka mogłaby odwalić po sukcesach na froncie. Tyle historia i dygresja… wróćmy do konferencji.

Śmierć Andiego nadała temu tytułowi nowego znaczenia. W kolejnych minutach zespół poświęcił czas na wspomnienie Fletcha, o jego wkładzie w pracach w studio i braku w czasie pracy nad najnowszą płytą.

Później rozmowa przeniosła się na wspomnienia o tym, jak inna była to praca nad płytą w domu u Martina, w stosunku do tego jak wyglądało ich życie w czasie nagrywania poprzednich albumów w miejscach, gdzie każdy z nich był wyjechany. Martin wspomniał, że kiedy przyjechali do Berlina, on zszedł do baru i czymś naturalnym będzie tam Andy rozbawiający towarzystwo. To go mocno uderzyło, bo była tam jedynie pustka.

Od kolejnego pytania temat przeniósł się na kwestie trasy koncertowej i zmiany w porządku koncertowym. Nie zaczynają tym razem od Europy a od Ameryki. Anton Corbijn został zaangażowany po raz kolejny do współpracy, a James Ford został zatrudniony jako producent, a wspiera ich producentka i inżynier dźwięku Marta Salogni.

Po tych rozważaniach nastąpiła krótka sesja pytań i odpowiedzi z publiczności:

Pierwsze pytanie dotyczyło Ricka Rubina i plotki o tym, jakoby to on miał być producentem. Martin odpowiedział, że tak, pracowali w jego studio 0 Shangri-La, widywali się w czasie prac nad albumem, ale Rick nie był zaangażowany w żaden sposób przez zespół.

Drugie pytanie dotyczyło oddania hołdu Andy Fletcherowi w czasie nadchodzącej trasy. Dave odpowiedział, że mają kilka przemyśleń w tej sprawie. Wybrali kilka ulubionych numerów Andy’iego na trasę, z których na pewno jedna będzie wykonywana, ale za wcześnie mówić o konkretach, bo prace jeszcze trwają. Będzie z nami duchem i będzie nas oceniał – stwierdził na koniec Dave 🙂

Trzecie pytanie dotyczyło zespołu koncertowego na trasie. Był to pretekst do powitania i zaprezentowania Christiana Eignera i Peter’a Gordeno zebranej publiczności. Martin pociągnął łacha, że Pete i Christian obiecali, że wstaną i zaśpiewają coś teraz dla publiczności a’capella.

Przedostatnie pytanie dotyczyło sprawy wojny, która dzieje się w Europie oraz wpływu muzyki w tym kontekście. Dave zauważył, że rozmawiali o tym z Martinem chwilę. Padło stwierdzenie, że ich rolą jest robienie muzyki i dawanie jej ludziom. Mają nadzieję, że dadzą namiastkę radości i wspólnoty dzięki muzyce i koncertom w tych trudnych czasach.

Ostatnie pytanie dotyczyło możliwości zagrania koncertu bez prądu przed depeche MODE. Dave skwitował to słowami, że oni nie mogą zagrać koncertu bez prądu, ponieważ są zespołem elektronicznym. Na co Martin dodał, że jeżeli nie mieliby prądu, to musieliby przynieść baterie…

Album zostanie wydany w marcu…

To tyle jeżeli chodzi publiczną część konferencji. Po tym nastąpiła sesja dla fotografów na ściance, a potem seria wywiadów 1:1 dla mediów.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *