Davida i Kevina nie trzeba przedstawiać wśród nas, hardkorowych fanów. Współtwórcy, autorzy oryginalnych treści o depeche MODE. Niedawno miałem przywilej wglądu w ich najnowszą książkę, która właśnie ukazała się na rynku. W czasie pisania recencji wymieniliśmy wiele uwag i spostrzeżeń, czego efekt będziecie mieli okazję przeczytać poniżej.
Dear English-speaking reader. This review/interview I made in English too ;-). So, you may easily click on the English version of it. But if you have the pleasure of reading Google-translated interviews. You may easily click on the green button in the bottom-left corner. There you’ll find a variety of other languages. Maybe one of them will be yours.
Zanim pójdziemy głębiej na początku 4 szybkie strzały na rozgrzewkę:
Martini: Wasz ulubiony kawałek z Violatora?
David: Enjoy The Silence
Kevin: HaloMartini: A jaki jest najmniej lubiany numer z tej płyty?
David: Niemożliwe pytanie do odpowiedzi! Naprawdę nie mam takiego, którego nie lubię bardziej, niż innych…
Kevin: Sweetest PerfectionMartini: Ulubiony remix ze stron B?
David: Personal Jesus (Pump Mix)
Kevin: Policy Of Truth (Capitol Mix)Martini: Najlepsza, Waszym zaniem, koncertowa wersja kwałka z Violatora, z dowolnej trasy?
David: World In My Eyes (Devotional)
Kevin: World In My Eyes (Devotional)
Martini: Pierwszy wpis o książce popełniliśmy gdzieś w 2014. Co tak długo, że się zapytam? 🙂
Kevin: Ha! Niestety, wiele życia przemknęło równolegle z próbą napisania książki. Byłem dziennikarzem, kiedy zaczynałem ten projekt i niestety, napotkałem szereg trudności w pracy po około 18 miesiącach od startu projektu Halo. Miałem wtedy bardzo poważny wypadek na rowerze górskim, który kompletnie znokautował mój poziom energii fizycznej i psychicznej na około rok. Potem pojawił się COVID, dając nam różne wyzwania w naszym życiu. To wszystko są ważne wymówki – ale mam świadomość, że trwało to zbyt długo i przetestowałem cierpliwość wielu fanów. Dzięki Bogu, David zgodził się pomóc, kiedy go o to zapytałem, podszedł do tego z entuzjazmem i był wspaniałym partnerem, którego potrzebowałem, aby dostać się do mety.
Martini: Wiecie…, my w Polsce mamy takie powiedzenie, że „Mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy.”, a Wam wyszło zacnie. Gratulacje.
Kevin: Dzięki 🙂
Martini: Udam nieogarniętego 😉 i zapytam się czemu Violator? Black Celebration czy Music For The Masses są również fantastyczne.
Kevin: To przełomowy album z wielu powodów, nie tylko dla muzyki. Wszystko zebrało się w tym samym czasie, takie jak crossover głównego nurtu, grafika, wideo, trasa i oczywiście wysoka jakość produkcji na Violator.
Martini: Jaki był pierwotny pomysł na napisanie książki Halo?
Kevin: Jak już wspomniałem, po prostu czułem, że istnieje naprawdę interesująca historia oparta na narracji epoki dla zespołu, która obejmuje kreatywność wymaganą do wyprodukowania takiego arcydzieła, nagrania, marketingu, designu, efektów wizualnych i wielu innych.
Martini: David, znamy Cię jako blogera i dziennikarza. Wciąż pamiętam Twoją serię rocznicową o Violatorze napisaną z okazji 25-lecia albumu. Kiedy przeczytałem ją po raz pierwszy, od razu pomyślałem, że może to być fantastyczny wkład w ówczesny projekt Kevina. Jaka była twoja reakcja, gdy Kevin zwrócił się do Ciebie z propozycją współtworzenia książki?
David: Moja reakcja była jedna – od razu powiedziałem tak! Kevin i ja oczywiście poznaliśmy się, zanim mnie o to zapytał, a ja wiedziałem o projekcie Halo. Byłem bardzo zaskoczony, gdy poprosił mnie o przyłączenie się do Halo, byłem co najmniej bardzo entuzjastyczny. Kevin napisał coś na miesiąc o Violatorze na Almost Predictable Almost’s, więc wiedział, że album jest moim ulubionym również.
Violator jest kamieniem milowym w historii zespołu. Jest kamieniem milowym w historii naszej subkultury na świecie. Jest w końcu kamieniem w historii muzyki i popkultury. Sam jestem dzieckiem Violatora (jak to brzmi 😉 ) i gdyby nie ten album pewnie nie pochłonęłaby mnie muzyka depeche MODE w takim stopniu, jak to się stało u mnie po 1989 roku. Dlatego od początku mocno kibicowałem projektowi Halo – the Violator book.
Tego typu książki powstają z co najmniej z dwóch powodów – aby odkryć nieodkryte i opisać po raz pierwszy nieznane fakty z historii. Wtedy, tak na dobrą sprawę, książka jest sprawą wtórną w stosunku do odkryć. Drugi powód, równie ważny, to zebranie wszystkich rozproszonych informacji. Są to czasami drobiazgi, nie mniej zatomizowane nie mają takiej siły, jak zebrane w jednym miejscu, w zwartej formie. Pozwala to czasami na nowo odczytać historię lub rozproszone fakty nabierają nowej mocy. To drugie podejście, uważam często za dużo bardziej potrzebne, bo pozwalają zebrać znaną nam wiedzę na określony moment, dzięki temu kolejni autorzy mają punkt wyjścia do dalszych badań.
Martini: Czy kiedykolwiek słyszeliście lub byliście świadkami złych opinii o Violatorze od fanów w 1990 lub obecnie?
David & Kevin: Nie spotkaliśmy się z żadnymi negatywnymi opiniami fanów, którzy na przykład mówili, że Violator to zły album lub nie słuchają. Każdy ma oczywiście swój ulubiony album, ale Violator wydaje się być ogólnie uważany za ulubieńca fanów.
Jest jeszcze trzeci aspekt, często pomijany. Płyty przez lata obrastają różnymi legendami. Postrzeganie dzieła sztuki, jakim jest utwór muzyczny zmienia się przez lata, czasem do tego stopnia, że gubimy oryginalne rozumienia płyty, utworu czy innego dzieła artystycznego. Oryginalna myśl ginie w mroku wieków.

Książka Halo jest czymś pomiędzy. Bliżej jej do kompendium wiedzy na temat czegoś co można określić mianem Violator Era. Nie jest to tylko dokumentacją powstawania albumu, ale sięga wątkami do początków zespołu oraz w drugą stronę ukazuje nam wpływ Violator’a na historię depeche MODE i popkultury. Bo historia Violatora zaczyna się w momencie, gdy Martin kupuje książkę Priscilli Presley – Elvis i Ja, w czasie MUSIC FOR THE MASSES TOUR, dzięki której powstał Personal Jesus. A faktograficznie kończy się nagrodą Brit za najlepszy singiel roku wręczoną w lutym 1991 roku. (to już moja klamra – Martini). Natomiast kulturowe i artystyczne oddziaływanie trwa do dziś.
Nie jest to książka dla wszystkich. Jeżeli Twoje uwielbienie / sympatia / zainteresowanie depeche MODE ogranicza się do okazjonalnego słuchania ich muzyki, wyjścia raz na kilka lat na koncert zespołu i wielu westchnień w kierunku Martina czy Dave’a… to sorry, ale ta książka nie jest dla Ciebie… jeszcze. Mogę podesłać Ci listę kilku książek, artykułów i filmów które warto przeczytać i obejrzeć najpierw. Zanim sięgniesz po Halo – the Violator book 🙂 Mam tu na myśli stopień zagłębienia się w szczegółach, a nie akademicki poziom nieprzystępności. Książka jest napisana bardzo dobrze warsztatowo i 4-5h godzin obcowania z pozycją mijają w szybkim tempie.
Pewnym paradoksem tej książki jest to, że to nie Dave, Martin, Andy i Alan są głównymi bohaterami Halo. Ich rola jest tu momentami mocno drugoplanowa. Halo jest przede wszystkim hołdem złożonym ludziom, bez których Enjoy The Silence byłaby dalej balladą, nie wspomnę o zapomnianej historii zmian w Clean, Policy Of Truth i Halo, jakie zaszły w numerach po pojawieniu się choćby François Kevorkiana. A depeche MODE na koncertach mogliby co najwyżej grać na grzebieniach, na placach przed halami w których faktycznie koncertowali.
Książka autorstwa Davida i Kevina jest w końcu próbą uchwycenia tego momentu i czasu w którym wszystko połączyło się w idealną formułę tak, jak to widzieli i chcieli wtedy twórcy, nie jak to wydaje nam się obcnie. Bo często współczesny ogląd dzieła wręcz zaburza oryginalne rozumienie płyty. Chłopaki świetnie oddają ducha czasów i intensywny proces produkcyjny Alana, Flooda i François oraz pozozstałych znakomitych fachowców, jacy pojawili się od dem, aż po finalne dźwięki trasy w październiku listopadzie 1990 przy zespole.
Bezapelacyjnymi bohaterem tamtego okresu są François Kevorkian i Flood. Fantastycznie czytało mi się historie opisujące proces powstawania okładek, gdzie nieodkrytym bohaterem drugiego planu jest Richard Smith ze studia Area. Czytając ten fragment równolegle przeglądałem Mute A Visual Document From 1978 -> Tomorrow (str. 152 / 182 – 193). Z resztą w książce wiele jest odniesień do zewnętrznych źródeł, po które warto sięgnąć, aby dopełnić sobie zgłębiane zagadnienie. Nie będę psuł Wam przyjemności czytania więc bez szczegółów. Nie mniej opowieści Pino Pischetoli, Paula Kendalla, François Kevorkiana to perełki.
David & Kevin: Wszyscy znamy wpływ, jaki album wywarł na fanów zespołu, ale wyraźnie wywarł on również wpływ na wszystkich zaangażowanych w projekt. Kiedy czytaliśmy wywiady, które każdy z nas przeprowadził, z pewnością wiele się nauczyliśmy. Mamy wiele nowych spostrzeżeń i informacji, które naszym zdaniem pokochają fani w książce.
Wiele razy łapałem się na tym, że czytając jakiś fragment, w myślach rzucałem – Ojp! – ale czemu nic nie wspomnieli o tym, przecież to wydarzyło się w tym samym czasie, albo zaraz po tym. Po czym odwracałem stronę lub dwie i w głowie słyszałem – Oooo napisali. 🙂 Poziom faktograficzności jest naprawdę wysoki.

Martini: Co Was zaskoczyło podczas pisania? Czego nie wiedzieliście lub co otworzyło Wam oczy?
David & Kevin: Jedna z rzecz, która napewno okazała się bardzo interesująca, był fakt, że tak wiele osób, z którymi rozmawialiśmy, pamiętało tak wiele z tamtych czasów (Chociaż poproś ich o zidentyfikowanie konkretnego syntezatora lub oprogramowania… Często jedyną reakcją było drapanie się w głowę!).
Martini: Z biegiem lat głównym tematem, z wyjątkiem tego, dlaczego nie ma wideo z World Violation, jest to, dlaczego ta trasa była tak krótka. Jak myślicie, dlaczego zagrali tylko 88 koncertów? Z łatwością mogliby koncertować przez cały rok 1991. Jak wspomnieliście w książce: Ta luka była ciszą przed burzą mamucich tras koncertowych gigantów takich jak Metallica, Guns & Roses, U2 i innych, które nastąpiły chwilę później. Czy myślicie, że w latach 1990-1991 można było osiągnąć skalę Devotional Tour?
David & Kevin: Brak wideo/DVD z World Violation jest z pewnością dość dużą i oczywistą luką w dorobku depeche MODE i szkoda, że nigdy nie wydali niczego z tamtych czasów. To powiedziawszy, można zapisać to na poczet mistyki otaczającej zespół w tamtym czasie. Przedłużona trasa, jaka odbyła się w sezonie 93/94, byłaby interesująca, ale wyobrażamy sobie, że zespołowi bardzo zależało na tym, by zdyskontować sukces Violatora, więc zdecydowali się, że krótsza trasa będzie lepsza, ponieważ pozwoliła im odpocząć i później ponownie nagrywać.
Nie będę ukrywał, że okres nagrywania albumu w studio nie był mi super znany do kości. Jestem zdecydowanie zadeklarowanym koncertowym freakiem, niźli studyjnym. Dlatego historie ze studia czytałem słuchałem jak świnia grzmotu trochę jak świeżak. Inaczej było w przypadku części koncertowej książki. Tu zaskoczeń było jakby mniej, a właściwie wcale. W kilku miejscach osobiście więcej poświęciłbym stron pewnym zagadnieniom koncertowym. I tu dochodzimy miejsca, w którym muszę wspomnieć o bardzo nielicznych i drobnych słabościach tej książki. Kilka razy książkę musiałem czytać równolegle z innymi pozycjami, odkopywać zdjęcia czy zaglądać do działu WORLD VIOLATION. Nie jest to w żadnym razie zarzut dyskwalifikujący, jedynie wzmagał poczucie niedosytu, że dostaje 98-99%, a mógłbym 101% 🙂 W paru miejscach poświęconych trasie Kevin i David prześlizgują się po temacie sprawnie i szybko. Dla mnie za szybko, ale tłumaczę to sobie moim skrzywieniem w temacie tras. Większość pewnie uniesie brew niezrozumienia. Ja bym dołożył kilka detalicznych rozkminek. Nie ma tego złego… Zostawię to sobie na przyszłe blogowe wpisy na stronie.

Martini: Jak widzicie setlistę trasy World Violation na przestrzeni lat? U mnie jest 50:50. Z jednej strony wiele aranżacji było fantastycznych – Everything Counts czy Never Let Me Down Again, z drugiej tak wiele numerów dostało aranżacje, które nie dowiozły swojego potencjału, że wspomnę Enjoy the Silence (przynajmniej nie starzeją się dobrze). Mam, od lat, teorię, że dla depeche MODE remiksy ze stron B były / nadal są rezerwuarem niewykorzystanych pomysłów i banków brzmień na przyszłe trasy. Wspomniana już wersja Everything Counts autorstwa Tima Simenona, jako prominentny przykład. Enjoy The Silence lub Personal Jesus miały chwile chwały dopiero dzięki aranżacjom z Devotional Tour. World Violation był pionierem w aspekcie wizualnym, scenicznym lub konfiguracji sceny na poziomie popkulturowym, ale mniej na poziomie aranżacji.
David & Kevin: Masz rację odnośnie aranży. To zabawne, że wspominasz Everything Counts, ponieważ nigdy nie byłem fanem tej aranżacji – tak samo, jak nigdy nie byłem fanem aranżacji z tej trasy – wygląda na to, że kawałek zbyt mocno próbował się dopasować do panującej wówczas kultury klubowej. Wiele kawałków wypada całkiem dobrze, a utwory z Violatora działają znakomicie, z dziwnym wyjątkiem Enjoy The Silence, który wydaje się po prostu słaby.
Warto wspomnieć jeszcze o historyczno-subkulturowym aspekcie Violatora. Bardzo podobały mi się fragmenty opowiadające o płycie w kontekście przemian w naszej części świata po 1989 roku. Uśmiechnąłem się przy fragmencie opowiadającym o zawodzie wschodnioniemieckich fanów, którzy nie mogli oficjalnie kupić biletów na jesienną trasę, ponieważ sprzedaż kwitów wystartowała jeszcze przed zjednoczeniem, kiedy były dwa niemieckie państwa. Natomiast trasa w Niemczech odbywała się już po zjednoczeniu. Co jeszcze śmieszniejsze w tym wszystkim dla wielu polskich fanów berlińskie koncerty były właśnie tymi pierwszymi koncertami w historii. Z opowieści wiem, że dla rodzimych fanów kupienie biletów nie nastręczało problemów. Głównie dlatego, że wielu Polaków często jeździło do Berlina Zachodniego w tamtym czasie, w przeciwieństwie do obywateli NRD.
Martini: Chciałbym poznać Waszą opinię w jednej sprawie. Znalazłem tylko krótką wzmiankę o obecności narkotyków podczas World Violation. Mam teorię, że World Violation był tak samo pełen narkotyków jak Devotional Tour, tyle tylko że używali innych substancji. Głównie pigułki (tak jak napisaliście – extasy). Wszyscy obwiniają Devotional Tour z powodu narkotyków, ale obecność narkotyków podczas World Violation była nie mniej znacząca. Z tą różnicą, że przekaz o tym nie przebił się do publicznej świadomości w taki sam sposób jak trasa z lat 93/94 i tylko Devotional Tour dostało etykietkę narkotykowego rollercoastera. Uważam, że wszystko, co złe podczas Devotional Tour miało swój początek w 1990 roku – niesławny romans, a potem rozwód, narkotyki czy atomizacja zespołu.
David & Kevin: Jeśli chodzi o wpływ narkotyków na World Violation, możemy tylko spekulować.

Po lekturze książki mógłbym również zaryzykować stwierdzenie, że trasa ZooTV narodziła się na trasie WORLD VIOLATION. Fani U2 powinni zdecydowanie przeczytać również tę książkę. Zrozumieją skąd wzięła się płyta Achtung Baby. Nawiązań do The Cure, REM czy Pet Shop Boys, jest również sporo. O Kraftwerk, Nitzer Ebb, Electronic i Front 242 nie będę wspominał, bo to oczywistość.
Hardkorów nie muszę przekonywać, szkoda tylko, że książka nie zostanie wydana po polsku… jeszcze. Kiedy przyjdzie do mnie zamówiony papierowy egzemplarz na pewno kilka cytatów z książki znajdzie się u mnie na stronie w dziale koncertowym po polsku. Jak ten fragment dotyczący koncertu w East Rutherford 1990.06.16 i spotkania Flooda i U2.
depeche MODE zakończyli lata 80. Violatorem z przytupem. Stworzyli album opus magnum właściwie bez słabych punktów. Kiedy wydawało się, że dotarli do szczytu okazało się, że to jedynie sufit, który wybili z kopa. Tak jak U2 ścięli drzewo Jozuego w 1991 roku, tak depeche MODE zgwałcili czerwoną różę w 1993 roku przy dźwiękach pełnych sakralnych i religijnych uniesień. Songs Of Faith And Devotion – pierwszy album lat 90. był z jednej strony odejściem od Violatora, a z drugiej strony kontynuacją kursu tego albumu odchodzenia od wizerunku wymuskanych trzech gości za parapetami i biegającym wszędzie wokalistą z lotniskiem na głowie. To już jednak historia na inną zupełnie inną opowieść.
Martini: I ostatnie pytanie na koniec, kiedy zobaczymy wideo koncertowe lub audio z World Violation wypuszczane komercyjnie? 😀
David & Kevin: Mamy nadzieję, że nasza książka skłoni zespół do wydania DVD z World Violation! Chętnie przyjęlibyśmy za to zasługę.
Martini: I tego sobie życzmy. Dzięki za rozmowę i umożliwienie recenzji Waszej książki.
David & Kevin: Dziękujemy również.
Na koniec posłuchajcie rozmowy, jaką przeprowadził z Kevinem i Davidem Glen – autor podkastu Breathing In Fumes oraz rozmowy jaką przeprowadził Vaughn George z Pino Pischetolą o historii powstawania albumu Violator w Mediolanie.
Recenzja: Halo – The Story Behind depeche MODE’s Classic Album Violator
Autorzy: Kevin May & David McElroy
Wydawnictwo: Grosvenor House Publishing Ltd.
Nr katalogowy ISBN: 978-1-80381-225-0
Premiera: 29.09.2022
Gdzie kupić książkę? Więcej na stronie halotheviolatorbook.com