Dream, Michaela Olexova

„Dream” – 8 LAT na czele BONGA – wywiad z Michaelą Olexovą

Moja limitowana edycja książki jest w drodze, zapewne Wasza również (jeśli ją zamówiliście). Kiedy po raz pierwszy przeczytałem informację o wyjściu rocznicowego albumu pomyślałem sobie, że może warto zadać Michaeli kilka pytań i powrócić na chwilę do tamtych czasów. Książka to swoisty list miłosny do zespołu z lat 1993-2001, ale jest to jednocześnie pamiątka pracy Michaeli Olexovej dla zespołu. Zapraszam do lektury naszej rozmowy na 101dM.pl i do powrotu do czasów, gdy każdy nowy numer BONG zachwycał i był wyczekiwany przez fanów dzięki pracy Michaeli i redakcji.

Zacznijmy od końca, a raczej od teraźniejszości. Co się stało z Tobą i twoim życiem od zakończenia przygody z BONGIEM?

Przez całe życie interesowałam się wszystkim, co ma związek z kreatywnością, projektowaniem, produkcją, marketingiem i mediami wizualnymi. Generalnie uwielbiam nowe wyzwania i tworzenie rzeczy. Tak więc po BONG miałam szczęście zebrać wszystkie te elementy razem pracując w przemyśle muzycznym, wydawniczym i filmowym przez kilka lat. Ale w końcu zmęczyła mnie praca 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, więc pojechałam do Indii, by szkolić się jako nauczycielka jogi, a potem przeniosłam się z Pragi do Londynu, aby założyć firmę zajmującą się jogą. Jednak po około 13 latach nauczania jogi, zaczęłam tęsknić za tworzeniem i projektowaniem. Naprawdę mnie to napędzało, więc założyłam studio projektowania marek i stron internetowych, aby pomóc kobietom w uruchomieniu ich wymarzonego biznesu online i uważam to za niezwykle satysfakcjonujące.

OK. Cofnijmy się teraz o kilka lat. Jak trafiłaś do fanklubu zespołu?

Na początku lat 90. współtworzyłam fanklub w Czechach o nazwie depeche MODE Friends, gdzie odpowiadałam za wydawanie magazynu fanklubowego „Halo”. Potem, kiedy odwiedziłam Londyn w 1991 roku, po prostu pojawiłam się w Mute Records, aby pokazać im magazyn i opowiedzieć o naszym fanklubie. Ta informacja została przekazana managementowi depeche MODE, skontaktowali się i zaprosili mnie do swojego londyńskiego biura kilka miesięcy później. Wtedy poznałam Lynn Wood (Newcombe), która w tamtym czasie kierowała fanklubem zespołu. Zaprzyjaźniliśmy się i zaczęłam regularnie współpracować. W końcu zostałam poproszona o pomoc z magazynem BONG, konwencjami itp., więc możesz powiedzieć, że byłam we właściwym miejscu, we właściwym czasie.

O tak! To był naprawdę właściwy czas i właściwe miejsce. Który numer był Twoim debiutem?

To był BONG 20.

Jak duży dostęp miałaś do zespołu?

Tak duży, jaki potrzebowaliśmy, aby zapewnić sprawne działanie fanklubu, magazynu i konwencji, ale było też sporo okazji towarzyskich poza pracą. Zwykle wymyślałam pomysły dla magazynu Bong, a kiedy pomysł został zatwierdzony, była to tylko kwestia wpasowania się w harmonogram zespołu.

Istnienie BONGA przypada na czasy wielu zawirowań w zespole. Czy kiedykolwiek miałaś wątpliwości co do opublikowania czegoś w BONG o czym wiedziałaś z zaplecza zespołu?

Magazyn BONG działał przez kilka lat, zanim przejęłam jego kierownictwo i chociaż każda edycja musiała zostać zatwierdzona, zawsze czułam, że zespół i management byli naprawdę otwarci i wspierający, upewniając się, że możemy dzielić się wszystkimi najnowszymi wiadomościami z fanami, jak to miało miejsce.

Żałujesz, że coś zostało zamieszczone w fanzinie czy wiesz, że mogłaś, ale nie zrobiłeś tego?

Nic, o czym pamiętam.

Jaki był Twój zakres swobody w prowadzeniu zina? Czego nie mogłaś zrobić podczas swojej obecności w BONG?

Jako wielka fanka depeche MODE, moją wizją dla BONG było stworzenie magazynu, który przynosi ekscytującą mieszankę oficjalnych wiadomości (takich jak wydawnictwa, trasy itp.), a także zapewnia zajrzenie za kulisy, gdzie nie można dostać się w inny sposób. Chcieliśmy również upewnić się, żeby fani naprawdę poczuli, że to ich magazyn, więc dużą część BONGA poświęciliśmy treściom opartym na artykuły, recenzje, opowiadania i zdjęcia przesłane przez fanów z całego świata, co czyniło go naprawdę wyjątkowym.

To prawda, fanzin BONG jest do tej pory świetnym źródłem informacji z tamtego okresu… No dobrze, Michaela przyszedł numer 52, ukończyłaś go i to był koniec BONGA. Czy zrobiłaś coś dla zespołu po zakończeniu projektu BONG?

Nie. Nadszedł dla mnie czas, aby pójść dalej po prawie dziesięciu latach z depeche MODE. Później skontaktowało się ze mną MUTE Records w sprawie jednego z moich zdjęć. Był to jedyny projekt w jaki byłam zaangażowana. Było to wykorzystanie mojego zdjęcia zespołu z sesji nagraniowej „Ultra” w filmie dokumentalnym DVD, który był częścią edycji kolekcjonerskiej w 2007 roku.

Dlaczego podjęto decyzję o zamknięciu BONGA i oficjalnego fanklubu zespołu?

Internet zawładnął światem, więc naturalnym krokiem było przejście z drukowanego magazynu na stronę internetową, aby komunikować się z fanami.

Nie sądzisz, że błędem było zamknięcie Fanklubu i Bonga jako kanałów komunikacji z fanami i zysku? Patrząc na to, jak działają programy/kluby fanowskie skierowane do fanów Metalliki lub U2 – limitowane edycje nagrań dla fanów, preferencyjny dostęp do biletów na koncerty, ubrania, dedykowana komunikacja – wszystko to dodatkowe źródło zysku poza trasami.

Myślę, że zawsze fajnie jest robić specjalne prezenty dla członków fanklubów, ale nie wiem, jak działają wszystkie inne fankluby, więc nie mogę tego komentować.

Po latach wydajesz książkę ze swoimi zdjęciami. Jakie były Twoje motywacje do wydania książki?

Nostalgia, chęć upamiętnienia tamtego czasu? Myślę, że pierwszy raz zaczęłam myśleć o zrobieniu tej książki, kiedy kilka lat temu brałam udział w Fan Takeover na Facebooku depeche MODE. Przeglądałam moje archiwum zdjęć i zdałam sobie sprawę, że mam ponad 1000 zdjęć zespołu, które nigdy nie zostały w pełni zdigitalizowane, ponieważ tylko niewielki procent zdjęć został opublikowany w BONG. Potem, gdy uderzył Covid-19 i wszystko zwolniło, nagle miałam szansę uporządkować archiwum i przyniosło mi to niesamowite poczucie radości, którą chciałam podzielić się z innymi fanami. Co więcej, minęło dokładnie 30 lat odkąd pojawiłam się w Mute Records z pomysłem na wydanie książki o depeche MODE, więc czy jest lepszy sposób na uczczenie ich muzycznego geniuszu.

Jak długo pracowałaś nad książką?

Jak wspomniałam, pomysł istniał przez kilka lat, ale samo skanowanie, edycja i produkcja książki zajęły około 4-5 miesięcy.

Które zdjęcie z Twoich prac jest Twoim ulubionym?

Ciężko wybrać, ponieważ jest tak wiele wspomnień związanych z nimi wszystkimi, ale muszę powiedzieć, że to zdjęcia Dave’a, które zrobiłam mu podczas jednego z podejść do kawałka „The Love Thieves”, podczas sesji nagraniowej „Ultra” w Rak Studios w St. John’s Wood, w Londynie, w 1996 roku. Byłam tam tylko ja i on z mikrofonem w kabinie wokalnej i to był wyjątkowy moment.

Miło! 🙂 A kto jest Twoim ulubionym fotografem, który pracował z depeche MODE lub poza uniwersum depeche MODE?

Inspirowałam się twórczością Antona Corbijna, Annie Leibovitz, Ellen von Unwerth, Helmuta Newtona , no i wielu jeszcze innych.

Michaela, dziękuję za rozmowę, było mi bardzo miło z Tobą porozmawiać.

Książkę możesz zamówić na stronie michaelaolexova.com.


Wydawca: The Baoli Ltd
Data wydania: 04.11.2021
Nakład wydania limitowanego: 1,000 egzemplarzy
Język: angielski
Okładka: Biała (limitowana) / Czarna (standardowa)
Liczba stron: 84
Format: A4
Cena: 25 GBP (wersja limitowana) / 20 GBP (wersja standardowa)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *